Sezon LIGA CENTRALNA MTS Miasto Żory MOSiR Żory

Starcie gigantów. MTS Żory kontra Elmas-KPS APR Radom

5 godzin temu | 27.11.2025, 17:50
Starcie gigantów. MTS Żory kontra Elmas-KPS APR Radom

Elektryzujące starcie na Folwareckiej. MTS Żory podejmuje Elmas-KPS APR Radom w meczu, który może zmienić bieg sezonu. Siedem zwycięstw, jedna porażka. Identyczny bilans. Ale diabeł tkwi w szczegółach.

Są mecze, które można spokojnie przegapić. Ten do nich nie należy. W niedzielę w żorskiej hali zrobi się naprawdę głośno. MTS Żory podejmuje Elmas-KPS APR Radom w meczu, który od kilku dni elektryzuje całą Ligę Centralną Kobiet. Kiedy dwie najlepsze drużyny ligi centralnej kobiet stają naprzeciw siebie po pierwszych przełomowych porażkach, atmosfera zagęszcza się jak smoła.

Dwa zespoły, identyczny bilans — siedem zwycięstw i jedna porażka. MTS Żory i Elmas-KPS APR Radom dzielą nie tylko punkty w tabeli. Dzielą wspólną traumę i tego samego kata.

Suzuki Korona Handball Kielce najpierw zatrzymała MTS, a tydzień później rozbiła Radom. To sprawia, że sobotni mecz nabiera dodatkowego smaku. To już nie jest tylko starcie o trzy punkty. To pytanie, która z tych dwóch drużyn szybciej wyciągnęła wnioski z własnej słabości.

MTS wrócił na fotel lidera i zrobił to z hukiem

Po porażce w Kielcach żorzanki potrzebowały mocnego impulsu. I go dostarczyły. Wyjazdowe zwycięstwo 46:24 ze Startem Pietrowice Wielkie było jasnym komunikatem wysłanym do całej ligi: to był tylko wypadek przy pracy.
Trenerka Anna Niewiadomska wiedziała, czego potrzebuje jej zespół po bolesnym 19:26 z Suzuki Koroną Handball Kielce. Tlen. Reset. Demonstracja siły. Już po piętnastu minutach było 13:3. Świetnie grała Maria Mazurkiewicz (8 bramek), pewne rzuty dokładała Monika Gruca (7), ale równie ważny był powrót do żelaznej defensywy. Daria Opelt i Dominika Rusinduet, który w ostatnim tygodniu zamurował bramkę i przywrócił drużynie spokój, jaki był znakiem rozpoznawczym MTS-u przez pierwszą część sezonu.

Lekcja z Kielc

Porażka z Suzuki Koroną Handball (19:26) wciąż jest ważnym punktem odniesienia. Do przerwy było 11:11, ale druga połowa przyniosła problemy, których nie można zignorować. Wysoka, agresywna obrona skutecznie wybiła z rytmu żorskie rozgrywające. Swobodne rzuty z drugiej linii? Zapomnijcie. Zofia Mazur w bramce robiła, co chciała.

Kluczowy był też element psychologiczny: cztery zmarnowane rzuty karne. W takim meczu to ciężar nie do udźwignięcia.

Natalia Gardian walczyła do końca, zdobyła pięć bramek. Ale to było za mało, żeby zatrzymać maszynę, która znalazła receptę na MTS.

Hala przy Folwareckiej – miejsce, które rośnie wraz z drużyną

Jeśli jest moment, w którym atut własnego parkietu może zrobić różnicę, to właśnie teraz. MTS w Żorach gra pewnie, z oddechem kibiców tuż za plecami.

Przeciwko Dziewiątce Legnica był moment niepokoju — po kwadransie przegrywały 1:3. Ale zmiany trenerki Anny Niewiadomskiej odwróciły mecz w ciągu kilku minut.

To pokazuje dwie rzeczy: głębię składu i świetne wyczucie reakcji w trakcie gry. A kibice? Jak powiedziała sama trenerka — „to dodatkowe ręce w obronie”. W spotkaniu z Radomiem ich energia będzie bezcenna.

Wspólny kat

Historia lubi się powtarzać. Czasem robi to z ironią. Elmas-KPS APR Radom przeżył swoją pierwszą porażkę w sezonie 2025/2026, właśnie u siebie. Z tym samym przeciwnikiem, który tydzień wcześniej pokonał lidera z Żor.

Suzuki Korona Handball Kielce wygrała w Radomiu 36:27. Jeszcze wyraźniej niż w starciu z MTS. Teraz wiadomo już wszystko. Korona to w tym sezonie prawdziwy zabójca gigantów.

Wcześniej radomianki udowodniły, że potrafią grać pod presją, wygrywając u siebie z Pogonią Szczecin (24:21) przy rekordowej publiczności — 790 kibiców.

Tydzień później, w wyjazdowym pojedynku z tą samą Legnicą, którą Żory rozbiły u siebie dziesięcioma bramkami, radomski zespół wykazał się większym doświadczeniem i zimną krwią w samej końcówce.

I to właśnie ta zimna krew może być ich największym atutem. Radom potrafi wygrywać mecze na styku, zachowując spokój. To groźna broń.

Liczby nie kłamią

Tabela jest klarowna. MTS pierwsze miejsce, Radom drugie. Tyle samo punktów, identyczny bilans. Ale jest jedna statystyka, która rzuca się w oczy natychmiast. Bilans bramek. Żory mają plus 71, Radom plus 38. Przepaść. Prawie dwa razy lepszy wynik.

Gdy spojrzymy głębiej, zobaczymy coś fascynującego. Ofensywa? Żory zdobyły 256 bramek, Radom 261. Są na bardzo zbliżonym, wręcz kosmicznym poziomie. W liczbie zdobytych bramek dorównuje im jeszcze tylko ENEA Piłka Ręczna Poznań (254).To nie jest starcie świetnego ataku ze średnim. To starcie dwóch potęg w natarciu.

Cała różnica leży w defensywie. MTS stracił tylko 185 bramek, Radom aż 223. To różnica prawie 40 goli w ośmiu spotkaniach. Obrona Żor, wsparta przez rewelacyjny duet Opelt-Rusin, jest po prostu o klasę solidniejsza.

Siła ognia

W MTS Żory najwięcej rzuconych bramek ma Maria Mazurkiewicz, trzecia w lidze z 45 bramkami. Za nią stoi cała plejada: Olesia Donec 30 goli, Natalia Gardian i Monika Gruca po 28. Siła rozłożona jest więc równomiernie. Radom wygląda niemal identycznie. Liderka Michalina Machnio z 41 bramkami, wspierają ją Kinga Papke 33 bramki i Matylda Mielewczyk 31 goli.

Żaden z zespołów nie polega na jednej gwieździe. Teraz liczy się kolektyw. Nie da się wyłączyć jednej strzelby i myśleć, że problem z głowy.

Szczegóły i psychologia

Dwa zespoły o podobnej, potężnej sile ognia. Wyraźna, statystyczna przewaga Żor w defensywie. W takim meczu decydują szczegóły. Zimna krew przy karnych. Mocny początek. Reakcja na pierwszy kryzys. I dwa zespoły zranione przez tego samego rywala.

I jeszcze jedno: hala.
Ta żorska energia, która w najważniejszych chwilach potrafi przykryć każdy zgrzyt.

Pytanie brzmi: która drużyna lepiej odrobiła lekcję z porażki z Koroną?

Żory odpowiedziały spektakularnie. Demolką. Pokazały, że to była chwila słabości, błąd w systemie, który został naprawiony. Radom przegrał w ostatniej kolejce, więc ich reakcja jest jeszcze niewiadomą. To może działać na dwa sposoby. Albo będą podwójnie zmotywowani, albo ich pewność siebie zostanie naruszona.

Huraganowy atak i szczelna obrona MTS? Czy może górę weźmie ta radomska zimna krew w końcówce? To będzie starcie odporności psychologicznej. Kto pierwszy pęknie?

Atut własnej hali i kibiców przemawia za Żorami. Ta dodatkowa para rąk w obronie, o której mówiła trenerka Niewiadomska, może być decydująca. Jeśli żorzanki od początku narzucą swoje tempo, Radom może mieć ogromny problem.

Klucz? Mocny początek. Reszta przyjdzie sama.

Czy ten mecz wyłoni hegemonkę ligi?
Wynik na pewno wskaże lidera. Ale odpowiedź nie jest tak prosta, jak mogłoby się wydawać. Bo gdzieś w tle cały czas czai się drużyna z Kielc — zespół, który znalazł sposób na oba te kluby.

Skoro zarówno MTS Żory jak i Elmas-KPS APR Radom zostały pokonane przez ten sam zespół, czy nadchodzący mecz faktycznie wyłoni absolutnie najlepszą drużynę w lidze?

Zwycięzca tego starcia, choć zostanie liderem, wciąż będzie miał w pamięci, że jest ktoś, kto znalazł na niego sposób. Czy ten mecz wyłoni hegemona? Czy może raczej głównego pretendenta, który w dalszej części sezonu będzie musiał jeszcze raz udowodnić swoją wyższość między innymi nad drużyną z Kielc?

To sprawia, że ten sezon Ligi Centralnej Kobiet staje się jedną z najciekawszych historii od początku jej powstania.

Odpowiedź poznamy w niedzielę, na Folwareckiej. Tam, gdzie hala staje się dodatkową zawodniczką.

Jedno jest pewne — emocje będą ogromne!

MTS Żory – Elmas-KPS APR Radom, Niedziela 30 listopada, godz. 17:00 | Hala MOSiR Żory, Folwarecka 10  

#wdrodzeposukces #MiastoOgnia #LCK #Handball #MTSŻory

Udostępnij
 
6374720