Sezon LIGA CENTRALNA MTS Miasto Żory MOSiR Żory

Hit kolejki na warunkach Radomia.

2 dni temu | 01.12.2025, 20:06
Hit kolejki na warunkach Radomia.

To miał być mecz, który pokaże, kto jest dziś bliżej korony Ligi Centralnej Kobiet. Starcie dwóch potęg, które przez kilka tygodni szły niemal łeb w łeb, potknęły się na tym samym rywalu z Kielc i znów stanęły naprzeciw siebie – tym razem w żorskiej hali przy Folwareckiej.

Spotkanie MTS Żory z Elmas-KPS APR Radom zostało okrzyknięte hitem 9. kolejki i rzeczywiście spełniło oczekiwania. Były emocje, pełne trybuny, efektowna oprawa, głośny doping Kibiców z Miasta Ognia i głośna „Wataha” z Radomia. Zabrakło jednego – zwycięstwa gospodyń. Radom wygrał 33:27, przejmując fotel lidera Ligi Centralnej Kobiet.

Oprawa jak na finał, tempo jak na hit

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem było wiadomo, że to nie jest zwykły ligowy mecz. Wejście obu drużyn na parkiet z efektowną oprawą, światłami i muzyką tylko podbiło napięcie. Komentator TVCOM Jan Feliszek, w swojej przedmeczowej opowieści o trzech ostatnich sezonach Ligi Centralnej, sprowadził wszystko do jednego pytania: kto po tym wieczorze będzie bliżej mistrzowskiej korony – Żory czy Radom?

Od pierwszych minut było czuć, że obie drużyny znają stawkę. Mecz zaczął się od słupka po stronie Radomia i rzutu karnego wywalczonego przez Natalię Gardian. Pierwszą bramkę dla MTS-u zdobyła Olesia Donets, pewnie trafiając z siódmego metra w lewy dolny róg bramki Natalii Kolasińskiej.

Radom odpowiedział błyskawicznie – najpierw Kinga Papke po kontrze, potem dwukrotnie Matylda Mielewczyk. Żorzanki popełniały błędy w ataku, a rywalki bezlitośnie zamieniały je na bramki.

Po 10 minutach na tablicy widniał remis 5:5, a ciężar gry w ataku brały na siebie właśnie Donets i Mielewczyk – obie miały po cztery trafienia.

Gonitwa za wynikiem i próba dogonienia Radomia

Z biegiem czasu to jednak Elmas-KPS APR Radom coraz mocniej przejmował inicjatywę. Goście imponowali konsekwencją, pracą w defensywie i spokojem w rozegraniu. MTS z kolei chwilami zbyt nerwową grą i prostymi stratami w ataku.

Przy wyniku 5:8 na parkiecie pojawiły się Wiktoria Marcinek, Karolina Kanicka i Monika Gruca. Ta ostatnia szybko odpowiedziała piękną bramką, a w bramce dobrą zmianę dała Dominika Rusin. To właśnie ona kilkukrotnie zatrzymała rzuty Mielewczyk, Domki czy Bąkowskiej i przywróciła MTS-owi oddech.

Końcówka pierwszej połowy należała do żorzanek. Olesia Donets seryjnie wykorzystywała rzuty karne, a świetnie współpracujący duet Aleksandra Sójka – Marta Wołczyk najpierw wypracował kolejne „siódemki”, a potem dorzucił ważną bramkę na 12:13. Wreszcie, po raz szósty w meczu, Donets trafiła z linii siedmiu metrów i doprowadziła do remisu 13:13.

Gdy wydawało się, że MTS schodzi do szatni w idealnym momencie, Laura Domka w samej końcówce pierwszej części gry trafiła na 13:14, a w ostatniej akcji pierwszej połowy Kolasińska zatrzymała kolejny rzut Donets z karnego. Ta piłka mogła dać remis, ale zamiast tego Radom miał do przerwy minimalną przewagę.

Początek drugiej połowy, który ustawił mecz

Druga połowa zaczęła się od dobrego sygnału – Marta Wołczyk po podaniu Aleksandry Sójki wykorzystała grę w przewadze i wyrównała na 14:14. Chwilę później jednak wszystko zaczęło układać się po myśli Radomia.

Kary, błędy w ataku, niecelne dogrania i niewykorzystane sytuacje MTS-u nałożyły się na chłodną, uporządkowaną grę rywalek. Najpierw Michalina Machnio z karnego, potem trafienia Marty Bąkowskiej, Oliwii Pawłowskiej czy Laury Domki sprawiły, że wynik zaczął niebezpiecznie odjeżdżać.

W 37. minucie, przy stanie 15:19, trenerka Anna Niewiadomska poprosiła o czas. To był moment, w którym hit kolejki realnie przechylił się w stronę Radomia. Żory cały czas goniły wynik, ale za każdym razem, kiedy udawało się skrócić dystans, rywalki odpowiadały bramką.

W drugiej połowie kapitalne momenty miała Laura Domka, która wielokrotnie znajdowała sobie miejsce w żorskiej obronie, a w końcówce dokończyła dzieła zniszczenia. Mimo odważnej, wysokiej defensywy MTS-u i prób odcięcia Machnio i Salisz, Domka potrafiła znaleźć drogę do bramki.

Mazurkiewicz i Donets walczyły do końca

Po stronie MTS-u bardzo dużo wzięła na siebie Maria Mazurkiewicz. Przechwyty, dynamiczne wejścia w kontakcie, wywalczone kolejne rzuty karne i wreszcie mocne trafienia – to był jej wieczór, nawet mimo niekorzystnego wyniku.

Mazurkiewicz zakończyła mecz z 7 bramkami i tytułem MVP w zespole MTS Żory. Równie skuteczna była Olesia Donets, która długo trzymała gospodynie w grze, szczególnie w pierwszej połowie i przy linii siedmiu metrów.

Dobre fragmenty rozegrała Aleksandra Sójka, która wielokrotnie obsługiwała swoje obrotowe – Martę Wołczyk i Karolinę Kanicką – oraz uruchamiała szybkie wyjścia skrzydeł. Kanicka dołożyła ważne bramki po dobitkach i zbiórkach, a Wiktoria Kocińska zamknęła jedną z kontr w pierwszej części meczu.

W bramce Daria Opelt i Dominika Rusin miały kilka istotnych interwencji – zwłaszcza przy rzutach Machnio i Domki – ale przy takiej ilości prostych strat w ataku trudno było obronie i bramkarkom odwrócić losy meczu.

Radom z pełną kontrolą w końcówce

W ostatnim kwadransie MTS Żory próbował jeszcze odwrócić bieg wydarzeń. Wysoka obrona, agresywne wyjścia do rozgrywających, szybkie kontry po obronach Rusin i Opelt – to wszystko dawało pojedyncze sygnały nadziei.

Na dwie minuty przed końcem żorzanki miały cztery bramki straty (27:31). To wciąż było teoretycznie do odrobienia, ale kolejne błędy w ataku i skuteczna gra przyjezdnych doprowadziły do końcowego wyniku 27:33.

MVP w drużynie Elmas-KPS APR Radom została wybrana Marta Bąkowska, która łączyła solidną pracę w obronie z ważnymi bramkami w ataku a sam mecz skończyła z urazem kolana.

Głos z ławki i parkietu

Po meczu trenerka Anna Niewiadomska nie szukała prostych wymówek:

Myślę, że w drugiej połowie za bardzo grałyśmy indywidualnie, za bardzo chciałyśmy wygrać i zakończyć ten mecz, i dlatego Radom nam uciekł. Źle weszłyśmy w to spotkanie, cały czas goniłyśmy wynik, co kosztowało nas naprawdę dużo siły. Na spokojnie, po analizie wideo, będziemy w stanie precyzyjnie wskazać, czego nam zabrakło – przyznała po ostatnim gwizdku.

Zapytana o znaczenie tego meczu w kontekście całego sezonu, dodała:

Przed sezonem mało kto stawiał, że będziemy w tym miejscu. A mimo to jesteśmy na podium przy końcówce pierwszej rundy. My się nie załamujemy. Walczymy dalej, trenujemy dalej i w każdym meczu gramy o punkty, nie o tytuły.

Z kolei Olesia Donets, jedna z liderek MTS Żory, podsumowała:

Walczyłyśmy do samego końca. Myślę, że zabrakło nam decyzyjności i skuteczności w ataku. Mecz był długo wyrównany, pierwsza połowa praktycznie na remis, ale początek drugiej połowy był dla nas za bardzo „nieschematyczny” i to zaważyło.

Co dalej? Sezon wciąż jest otwarty

Porażka z Radomiem oznacza, że MTS Żory spada na drugie miejsce w tabeli, a Elmas-KPS APR Radom zostaje nowym liderem. To jednak dopiero koniec pierwszej rundy, a nie sezonu.

Obie drużyny wiedzą już, jak smakuje porażka z Suzuki Korona Handball Kielce. Obie pokazały, że potrafią wygrywać serie spotkań i dominować w ataku. Teraz zaczyna się część sezonu, w której jeszcze większą rolę odegra psychika, konsekwencja i odporność na presję.

MTS Żory wraca do pracy – z bagażem bolesnej, ale cennej lekcji. Ten mecz nie zamyka żadnej drogi. On tylko przypomina, że #wdrodzeposukces rzadko kiedy prowadzi prosta linia.

MTS Żory - Elmas-KPS APR Radom 27:33 (13:14)

Dla MTS Żory: Gardian 2, Mazurkiewicz 7, Donets 8, Gruca 2, Sójka 2, Wołczyk 2, Kocińska 2, Kanicka 2.

#wdrodzeposukces #MiastoOgnia #LigaCentralna #Handball #MTSŻory

Udostępnij
 
8679760