Nie do zatrzymania jest drużyna MTS Żory, która jest rozpędzona jak nigdy.
To był mecz lidera z charakterem. MTS Żory pokonał w Szczecinie miejscową Pogoń 28:23, odnosząc piąte z rzędu zwycięstwo i utrzymując pozycję lidera Ligi Centralnej Kobiet. Początek nie zapowiadał łatwej przeprawy — obie drużyny rozpoczęły nerwowo, z dużą liczbą błędów i nietrafionych rzutów. Jednak po przerwie Żory pokazały siłę, która definiuje zespół z ambicją sięgającą znacznie dalej niż jeden mecz.
Pierwsza bramka padła dopiero w drugiej minucie, a po dziesięciu minutach gospodynie prowadziły 6:4. Gdy w 11. minucie Daria Opelt obroniła sytuację sam na sam, a chwilę później Olesia Donets pewnie wykorzystała rzut karny, gra zaczęła się wyrównywać. Do remisu 6:6 doprowadziła Aleksandra Sójka, która kilka minut później ponownie trafiła, grając w osłabieniu. Wciąż jednak mnożyły się błędy własne i to Pogoń utrzymywała minimalną przewagę. Na przerwę MTS schodził z przewagą dwóch bramek przy wyniku 15:17.
Druga połowa to już zupełnie inna historia. Od pierwszych minut w bramce błyszczała Dominika Rusin, a z każdą kolejną akcją zespół z Żor odzyskiwał rytm i pewność. W 40. minucie, po serii trafień m.in. Natalii Gardian i Marty Wołczyk, żorzanki wyszły na prowadzenie 22:18 i od tego momentu kontrolowały mecz do końca. Pogoń przez 24 minuty drugiej połowy zdobyła zaledwie cztery bramki — to mówi wszystko o defensywie MTS-u.
Najskuteczniejsza w zespole była Natalia Gardian – zdobywczyni sześciu bramek i zasłużona MVP spotkania. Cztery trafienia dołożyły Maria Mazurkiewicz i Marta Wołczyk, a Olesia Donets trzy razy pokonała bramkarkę Szczecina dwukrotnie czyniąc to z linii siedmiu metrów.
Po końcowej syrenie trudno było nie zauważyć radości, ale i świadomości dobrze wykonanej pracy. Trenerka Anna Niewiadomska podkreślała po meczu:
– Zawsze w Szczecinie gra nam się ciężko. Byłyśmy nastawione na mocną walkę przez cały mecz. Nie mogłyśmy złapać rytmu w ataku pozycyjnym, ale w drugiej połowie gra zaczęła się układać i kontrolowałyśmy spotkanie. Obrona jest naszą wizytówką, świetna postawa w bramce Darii i Dominiki, determinacja i walka o każdą piłkę. Współpracowałyśmy i byłyśmy zgranym zespołem w defensywie.
– Przed rozpoczęciem sezonu powiedziałyśmy sobie, że każdy mecz gramy na 100 procent. Jesteśmy liderem, ale to nie powód do samozadowolenia – to motywacja, żeby następny mecz zagrać jeszcze lepiej.
– Szczecin dzieli 600 kilometrów od Żor, a mimo to kibice w licznej grupie nas wsparli. To pokazuje, jak zgranym jesteśmy klubem. Gramy nie tylko dla siebie – gramy dla naszych kibiców.
W podobnym tonie wypowiadała się MVP meczu, Natalia Gardian:
– W szatni trenerka pokazała nam rozwiązania w ataku i mocno nas zmotywowała do walki. W drugiej połowie dałyśmy z siebie maksimum i walczyłyśmy o każdą piłkę.
– Na początku było trochę nerwowo, ale wiedziałyśmy, że takie momenty się zdarzają. Najważniejsze to wsparcie w zespole – kiedy jednej nie idzie, druga pomaga. To buduje spokój i wiarę, że razem możemy wszystko.
– Jesteśmy zespołem. Kiedy jednej nie idzie, druga bierze ciężar gry na siebie, a reszta wspiera. To nasza siła – różnorodność i nieprzewidywalność.
W hali przy ulicy Twardowskiego panowała gorąca atmosfera. Głośny doping przez całe spotkanie niósł nie tylko miejscowych, ale także grupę kilkunastu kibiców z Miasta Ognia, którzy – jak zwykle – przemierzyli setki kilometrów z bębnem i niekończącym się entuzjazmem.
MTS Żory po pięciu kolejkach wciąż jest liderem Ligi Centralnej Kobiet, ex aequo z zespołem Elmas-KPS APR Radom, ale z lepszym bilansem bramek.
Drużyna z Żor pokazuje, że sukces to nie przypadek – to konsekwencja pracy, zaufania i pasji. Kolejny przystanek na tej drodze? Jeszcze bliżej marzenia.
#wdrodzeposukces