Po nerwowym początku i krótkim momencie niepewności MTS Żory odpowiedział dokładnie tak, jak przystało na drużynę z ligowej czołówki. W drugiej połowie żorzanki całkowicie przejęły kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie i pewnie pokonały Energę Sambor Tczew 34:23. Liderką zespołu była MVP spotkania Maria Mazurkiewicz, która poprowadziła drużynę do zwycięstwa zarówno skutecznością, jak i spokojem w kluczowych momentach.

Trudny początek, szybka reakcja
Mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia przyjezdnych. Sambor Tczew wykorzystał moment dekoncentracji gospodyń i szybko objął prowadzenie 3:0. W pierwszych minutach świetnie spisywała się bramkarka gości Julia Żarnoch, a zawodniczki MTS-u miały problem z wykończeniem akcji z drugiej linii.
Po meczu ten fragment spotkania spokojnie podsumowała MVP meczu:
– Na początku coś nam po prostu nie zaskoczyło. Próbowałyśmy grać swoje, chciałyśmy od razu narzucić tempo, ale długo się to nie układało. Na szczęście w końcu przełamałyśmy ten moment i od tego czasu poszłyśmy już za ciosem – mówiła Maria Mazurkiewicz.
Przełom przyszedł wraz z rzutami karnymi. Maria Mazurkiewicz zaczęła systematycznie punktować z linii siedmiu metrów, a bramka Olesii Donets ze skrzydła pozwoliła gospodyniom wrócić do gry. W 13. minucie na tablicy wyników było już 4:4, a chwilę później MTS zaczął narzucać swój rytm.
Kluczowa okazała się także postawa bramkarek. Dominika Rusin w pierwszej połowie dała zespołowi kilka bardzo ważnych interwencji, a tuż przed przerwą obroniła rzut karny Oliwii Gierszewskiej. Do szatni MTS Żory schodził z prowadzeniem 15:11.

Druga połowa pod pełną kontrolą
Druga połowa należała już zdecydowanie do gospodyń. Świetne interwencje Darii Opelt, szybkie przejście z obrony do ataku oraz doskonale funkcjonująca współpraca Aleksandry Sójki z Wiktorią Kocińską sprawiły, że przewaga rosła z minuty na minutę. MTS zaczął narzucać tempo, z którym Sambor coraz wyraźniej nie był w stanie sobie poradzić.
– W drugiej połowie złapałyśmy pełną kontrolę. Było widać, że Sambor ma coraz większy problem z naszym tempem, a my zaczęłyśmy grać dokładnie tak, jak chciałyśmy. Od tego momentu konsekwentnie budowałyśmy przewagę – podkreślała po meczu Mazurkiewicz.

Bramki Emilii Szymańskiej ze skrzydła, świetne podania Aleksandry Sójki do Wiktorii Kocińskiej i bezbłędna egzekucja rzutów karnych przez Marię Mazurkiewicz sprawiły, że przewaga rosła z każdą minutą. W 41. minucie było już 24:15, a komentator TVCOM Jan Feliszek nie krył, że w tym fragmencie spotkania żorzanki po prostu „bawią się piłką ręczną”.
W końcówce trenerka Anna Niewiadomska pozwoliła sobie na szerokie rotacje składem, a MTS – mimo spokojniejszego tempa – do samego końca kontrolował przebieg wydarzeń. Ostatnią bramkę meczu zdobyła Wiktoria Opara, pieczętując zwycięstwo 34:23.
– To nie był mecz jednej zawodniczki. W drugiej połowie każda z nas dała z siebie maksimum, grałyśmy zespołowo – i właśnie dlatego ten mecz wygrałyśmy – zaznaczyła liderka MTS-u.

Zwycięstwo nad Energą Sambor Tczew to dla MTS Żory nie tylko komplet punktów, ale także czytelny sygnał, że drużyna szybko wyciąga wnioski i potrafi reagować po trudniejszych momentach. Po dziewięciu kolejkach żorzanki pozostają w ścisłej czołówce Ligi Centralnej Kobiet, a styl gry z drugiej połowy sobotniego meczu może być zapowiedzią mocnej końcówki rundy.
Folwarecka znów była świadkiem meczu, który buduje pewność siebie. A to w tej lidze waluta bezcenna.
Już w środę żorzanki czeka kolejne wyzwanie – zaległe spotkanie Pucharu Polski z superligową Sośnicą Gliwice.
– Bardzo się cieszę, że zagramy z zespołem Superligi i to jeszcze u siebie. To świetna okazja, żeby sprawdzić, na jakim etapie jesteśmy. Najważniejsze, żeby zagrać dobry mecz – dodaje Mazurkiewicz.
MTS Żory - ENERGA Sambor Tczew 34:23 (15:11)
Dla MTS Żory: Gardian 1, Mazurkiewicz 12, Donets 1, Gruca 4, Sójka 2, Wołczyk 1, Kocińska 5, Kanicka 1, Marcinek 1, Opara 3, Szymańska 3
#wdrodzeposukces #MiastoOgnia #LigaCentralna #Handball #MTSŻory